DLACZEGO 11 LISTOPADA?
W najbliższą środę obchodzić będziemy 102 rocznice odzyskania Niepodległości. Data 11 listopada jest powszechnie znana jako Narodowe Święto Niepodległości i raczej trudno spotkać Polaka, który jej nie rozpoznaje.
A jednak czy wiemy, dlaczego właśnie 11 listopada? Co tak szczególnego wydarzyło się w tym dniu, że uznajemy go dziś powszechnie za datę początku wolnej i niepodległej Rzeczypospolitej? Czy rzeczywiście coś bardzo oczywistego?
W dniu 11 listopada 1918 roku podpisano w miejscowości Compiègne zawieszenie broni na zachodnim froncie I wojny światowej. Wydarzenie to rzeczywiście położyło kres działaniom wojennym Wielkiej Wojny i bez wątpienia miało swoją wagę wśród innych wydarzeń tego okresu. Co działo się w tym dniu na ziemiach polskich?
Trudno nie zauważyć pewnego chaosu i tymczasowości. Względnie stabilnie funkcjonowała administracja w zaborze niemieckim, gdyż, co prawda państwo to poniosło klęskę, a od dwóch dni było republiką z nowym rządem, to jednak utrzymało istnienie urzędów i policji, choć oczywiście niepokoje i poczucie destabilizacji po przegranej wojnie były coraz bardziej zauważalne. Przestało istnieć państwo austro-węgierskie, rozpadło się, dzięki czemu polscy urzędnicy w Galicji mogli przejąć samodzielną władzę. W okupowanym do tej pory przez państwa centralne zaborze rosyjskim powstały konkurencyjne ośrodki władzy – konserwatywna Rada Regencyjna oraz, już w listopadzie 1918 roku, lewicowy w swoim charakterze rząd lubelski Ignacego Daszyńskiego. Groził ogromny chaos a może nawet walki wewnętrzne, a warto pamiętać, że wciąż stacjonowały w Królestwie oddziały niemieckie.
Istniejące polskie organy władzy nie miały wystarczającego autorytetu i siły, by w pełni pokierować wydarzeniami. I wtedy właśnie 10 listopada 1918 przybył do Warszawy, przetrzymywany dotychczas w Magdeburgu, Józef Piłsudski, człowiek, który stał się w trakcie wojny symbolem walki o wolną Polskę i autorytetem dla wielu, także tych, którzy nie w pełni podzielali jego lewicowe sympatie. Rada Regencyjna stanęła na stanowisku, że J. Piłsudski będzie w stanie pokierować społeczeństwem, zaprowadzić pokój społeczny, przeciwdziałać tendencjom skrajnie rewolucyjnym, doprowadzić do pokojowej ewakuacji armii niemieckiej. I dlatego, mimo, iż Piłsudski był wyraźnie rywalem politycznym konserwatywnej Rady, w dniu 11 listopada powierzyła mu ona zwierzchnictwo nad polskim wojskiem. Tylko wojskiem.
Dopiero trzy dni później, 14 listopada 1918 roku, Rada samorozwiazała się, przekazując pełnię władzy Józefowi Piłsudskiemu. A jednak to pierwsze częściowe przekazanie władzy (nad wojskiem) zostało w powszechnej świadomości uznane za początek istnienia niezależnych władz niepodległego państwa. W tym samym prawie momencie rozpoczęło się spontaniczne rozbrajanie żołnierzy niemieckich na ulicach Warszawy, które uwiecznione zostało na załączonej fotografii.
I może nawet logiczne byłoby uznać datę 14 listopada za początek państwa, może 16 listopada, kiedy Piłsudski jako wódz naczelny wojska polskiego notyfikował na arenie międzynarodowej powstanie państwa polskiego, a może, jak chcą inni, już 7 października, kiedy Rada Regencyjna proklamowała istnienie niepodległego państwa polskiego. A jednak to 11 listopada, dzień zakończenia wojny w Europie i przejęcia władzy nad wojskiem przez Józefa Piłsudskiego, został ostatecznie uznany za cezurę dziejową.
W pierwszych latach wolnej Rzeczypospolitej uroczystości rocznicowe miały charakter wojskowy, organizowano je przeważnie w pierwszą niedzielę po 11 listopada. Dopiero ustawa z kwietnia 1937 roku formalnie ustanawiała w tym dniu święto państwowe, zniesione w 1945 roku, przywrócone dopiero w 1989.
Od tego roku przywrócono ten dzień Polakom.
Po 11 listopada 1918 roku miały miejsce wydarzenia, które świadczyły o wyjątkowej odpowiedzialności i poczuciu państwowym Polaków, którzy wyczekiwali na Niepodległą przez ponad 120 lat. I choć w 1920 roku mówiono o cudzie nad Wisłą, to czyż cudem nie była współpraca i wzajemne uznanie dla dobra Polski członków paryskiego Komitetu Narodowego Polskiego z Józefem Piłsudskim (choć politycznie stali na zupełnie przeciwstawnych biegunach), czy cudem nie była aktywność społeczeństwa podczas pierwszych wyborów do Sejmu Ustawodawczego w 1919 roku (ponad 70 % frekwencja, uznawana wtedy za niską!, nigdzie nie była niższa niż 60 %, a były miejsca z frekwencją ok. 90 %), czy cudem nie była powszechna mobilizacja podczas walk o granice, a zwłaszcza podczas wojny polsko-bolszewickiej?
W okresie PRL Święto było zniesione, trwało jednak w powszechnej świadomości i pamięci. Organizowano nieoficjalne pochody, odprawiano Msze święte i nabożeństwa. Pamiętano.
Warto dziś uczcić wszystkich, którzy przyczynili się do powstania Niepodległej. Tych z prawicy i tych z lewicy. Tych walczących w powstaniach i tych edukujących młodzież, piszących ku pokrzepieniu serc i budujących polski żywioł gospodarczy. Walczących o Polskę u boku Austriaków i walczących o Polskę u boku Rosjan. Aktywistów i pasywistów, niepodległościowych socjalistów i konserwatystów, endeków i ludowców. Wiele ich dzieliło, bardzo wiele, czasem nawet nie uświadamiamy sobie skali sporów, niechęci, konfliktów.
Ale łączyło ich jedno. Odzyskana po ponad 120 latach Niepodległa.